Nie pojęte. Przez tyle lat chroniliśmy drzewa, szczególnie w zabetonowanych i zaasfaltowanych miastach, przed niekontrolowaną, nieuzasadnioną, bezmyślną wycinką wg własnego widzi mi się. Teraz nie ma nawet konieczności nowych nasadzeń za usuwane drzewa. Dzisiaj już w zasadzie nie ma żadnej ochrony.
I jeszcze może w jakimś stopniu mógłbym zrozumieć wprowadzenie prawa do wycinki bez zgody gminy drzew posadzonych przez właściciela nieruchomości. Ale np. 300 letnie dęby, które na kupowanej nieruchomości były uwzględniane w jej wartości, dzisiaj idą pod siekierę. Ktoś zarobi miliony, a my stracimy płuca miast.
Do tej pory nie było większego problemu z uzyskaniem zezwolenia na wycinkę drzewa, jeśli stanowiło ono zagrożenie, lub w rażący sposób utrudniało funkcjonowanie. W centrum Zielonej Góry rok temu uzyskałem zgodę na wycinkę starych, wielkich kasztanowców na mojej posesji, w zamian musiałem nasadzić 8 drzew, katalp.
Dzisiaj już nie potrzeba żadnych zezwoleń. Nie ma żadnych ograniczeń ani warunków. Argumentacja jest zbędna.
Mieszkańcy chcieliby zielonych miast, a z drugiej strony chcą zniesienia jakichkolwiek ograniczeń w decydowaniu o tej miejskiej zieleni, co prowadzić może do niekontrolowanej, masowej wycinki drzew. Domyślam się, że zadziałało lobby deweloperów. Wystarczy upatrzyć sobie np. w centrum Poznania fajny zadrzewiony prywatny teren. Właściciel teraz bez żadnych zezwoleń wyrżnie drzewa w pień bez zezwoleń, bez opłat. Deweloper kupi czysty teren zaoszczędzając ciężkie miliony. Będzie beton, nie będzie drzew.
Do tej pory jeśli nawet były usuwane drzewa w takich przypadkach, to były wnoszone opłaty, który trafiały na odpowiedni fundusz miejski, z którego finansowano nowe nasadzenia zieleni i drzew w mieście. Dzisiaj pieniędzy na ten cel z wycinki nie będzie. Konsekwencje odczujemy za wiele lat.
Gdyby przyjąć, że dotychczasowe prawo było zbyt restrykcyjne i utrudniające podejmowanie decyzji przez właścicieli prywatnych posesji, to trzeba było je poprawić, uprościć, zmienić, ucywilizować, nie wylewając dziecka z kąpielą. Stało się inaczej.
Już 2 stycznia 2017 mieliśmy powiadomienie o wycince 300 letnich dębów w mieście przez prywatnych właścicieli nieruchomości. Zgroza.
Chcemy swobody? OK. To może pójść dalej, i znieść wszelkie zakazy? Z jednej strony mówimy o ochronie przyrody i trosce o nią, z drugiej umożliwiamy niekontrolowane jej niszczenie. Hipokryzja do kwadratu i dla mnie poplątanie z pomieszaniem. Tylko drzew mi żal.
P.S. Na mojej prywatnej działce mam kilka takich kilkusetletnich dębów (na zdjęciu). Ciąć? Przez 10 lat miałbym "darmowy" opał. Muszę to rozważyć.
Przeczytałem i pomyślałem-czy wszyscy w Nowoczesnej już tak mają-CHAOS-myślenia,byle zaistnieć
Nie potrzebujesz zezwolenia — jeśli chcesz wyciąć:
drzewa i krzewy owocowe. Jeśli jednak rosną one na terenie nieruchomości, która została wpisana do rejestru zabytków lub na terenach zieleni, na przykład bulwarach lub dworkach udostępnionych do zwiedzania — musisz mieć zezwolenie,
krzewy w ogrodach przydomowych. Jeśli jednak rosną one w pasie drogi publicznej, na terenie nieruchomości wpisanej do rejestru zabytków lub na terenach zieleni — musisz mieć zezwolenie,
drzewa, których obwód pnia na wysokości 5 cm nad ziemią jest mniejszy albo równy:
35 cm — jeśli jest to topola, wierzba, kasztanowiec zwyczajny, klon jesionolistny, klon srebrzysty, robinia akacjowa albo platan klonolistny,
25 cm — jeśli chcesz wyciąć inny gatunek drzewa,
krzewy, które mają mniej niż 10 lat,
drzewa i krzewy złamane lub wywrócone w wyniku działania czynników naturalnych (na przykład podczas wichury lub odłamane przez bobra), wypadku lub katastrofy. Nie musisz składać wniosku o zezwolenie — wystarczy, że zadzwonisz albo wyślesz do urzędu gminy informację o tym, że zamierzasz usunąć drzewo albo krzew. Zanim je wytniesz — urzędnik przyjedzie do ciebie i oceni, czy możesz to zrobić,
drzewa i krzewy na plantacji drzew i krzewów,
bożodrzew gruczołkowaty (Ailanthus altissima).
Potrzebujesz zezwolenia we wszystkich pozostałych sytuacjach.
Ciąć obywatelu, a przepisy darmowe ciepło zapewnią,lecz nie z dębów a kotłowni więziennej
Pan Wadim próbuje tylko tym artykułem odwrócić uwagę od problemów "sercowo-łóżkowych" swojego wodza. Prawda jest taka że teraz ludzie nie będą się bali że jak posadzą drzewo to nie będą mogli go wyciąć. Dzięki temu więcej drzew będzie sadzonych niż wycinanych.
A drugi "wódz" okazał się małym hochsztaplerem, geszefciarzem.
Ale pan Tyszkiewicz jeżeli się do tego odniesie to tylko i wyłącznie misiewiczem lub skokami.... Taki jest poziom tego towarzystwa...
papierkiem lakmusowym,dalszej kariery p.Tyszkiewicza,będzie decyzja o budowie basenu,podejrzewam,że jej nie będzie,bo kariera bycia posłem z Nowoczesnej,odjeżdża jak pendolino
Wstyd ,żeby prezydent miasta tak się kompromitował , niewiedzą albo takim poziomem manipulacji, czy zwykłego kłamstwa. Bez zgłoszenia będzie można usuwać tylko młode drzewa (na starsze, trzeba będzie mieć zezwolenie).Obecnie, dopuszczalny maksymalny obwód jest mierzony na wysokości 130 cm nad ziemią i w przypadku dębów jest to raptem 50 cm. Dla wierzby czy topoli to max 100 cm. Sam w swoim życiu posadziłem własnoręcznie ponad 1 tys drzew i to zwykłych a nie owocowych. Lubię i szanuję drzewa. Uważam nowe przepisy za wolnościowe i zmniejszające niesamowicie szkodliwą wszechwładzę biurokracji.Do teraz na wielu działkach młode drzewka ,były prewencyjnie wycinane ,żeby w przyszłości nie mieć z nimi kłopotu.
Panie Wadimie jeśli już 2 stycznia ktoś w mieście wycinał 300letnie dęby to pan dysponując taką wiedzą ma obowiązek poinformować o tym odpowiednie organy. Przecież to jest przestępstwo. Jeśli pan tego nie zrobił to pan jest współwinnym wycinki tych drzew.
Gdyby zaostrzono przepisy dotyczące wycinania drzew, to wtedy pan Tyszkiewicz napisałby, że PIS zabrał nam kolejne pole wolności....
Taka to KODziarstka mentalność......