Serwis używa plików cookies, aby mógł lepiej spełniać Państwa oczekiwania. Podczas korzystania z serwisu pliki te są zapisywane w pamięci urządzenia. Zapisywanie plików cookies można zablokować, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej o plikach cookies możesz przeczytać tutaj.

Autorzy więcej

Szklany sufit poparcia wyborczego

Dzisiaj w #kazaniepolityczne będzie o „wyznawcach” i wyborcach, krótko mówiąc o nas.

Szklany sufit poparcia wyborczego
źródło: public domain

Każdy z nas codziennie otwiera Twittera, Facebooka, Tik-Toka i inne media. O ile jest się tylko konsumentem informacji, to nie mamy wpływu na rzeczywistość. Jeżeli decydujemy się na komentowanie, automatycznie stajemy się budowniczymi narracji politycznych na równi z … politykami. Budowanie narracji politycznej jako zwykły obywatel jednak niesie ze sobą pewne konsekwencje. Każdy z nas ich zapewne doświadczył. Jeżeli skomentowałeś, to uzyskałeś garść komentarzy na temat własnej aktywności. Zapewne odezwali się przeciwnicy tej formacji, którą w jakikolwiek sposób „wsparłeś”, odezwali się „wyznawcy” tej partii, której na odcisk nadepnąłeś. Ten schemat działa zawsze: jak dołożyłeś PiS, to jego zwolennicy wzięli Cię na celownik, jak PO - dostałeś kopa od ich wyznawców itd. Każda formacja ma swoich fanatyków. Taki cel sobie postawili w Polsce politycy i go zrealizowali: mają swoich „wyznawców”. Jedni mają ich więcej inni mniej, ale mają. „Wyznawcy” mogą liczyć na wsparcie swoich polityków i na wsparcie swoich współplemieńców… najgorzej mają jednak ci, którzy są niezrzeszeni, bo oni nawet nie usłyszą jednego słowa zachęty czy wsparcia. Wszyscy będą ich napierdzielać. Ten mechanizm skrzętnie wykorzystuje dziś np. Donald Tusk uderzając w tak zwanych symetrystów  odsądzając ich od czci i wiary. Każdy z nas doświadcza tej plemienności naszego życia politycznego w jakiejś formie. Wszyscy możemy sobie wejść i obejrzeć codziennie wpisy pod naszymi komentarzami czy wystąpieniami. Przytoczę kilka moich (z gatunku tych lżejszych):

„Gierej jest przykładem publicysty sztucznej inteligencji.”- oryginalnie, nie powiem
„Odetnijcie Giereja, bo zaczęła od niego wiać Hołownią. haha Lubię pośmiać się z jego pseudointelektualnych ,,analiz" :)”
„Mariusz Gierej przedawkowal propagitke srovidowa.”
„Dobrze ze jest pan Gerej, mozna posłuchać co myśli przecietny wyborca PO. Troche bywa irytujący ale jednak waro zobaczyć jak oni myslą”
„Gierej to taki warszawsiok.” – to mnie urzekło ;-)
„Ten Gierej to rzecznik pis najwyraźniej”
„Czy Pan Gierej mieszka w Polsce czy może w RFN?”
„Gieroj RUSKI agent” - pewnie się na komisję załapię
„Czy nie zdaje Pan sobie sprawy z tego, że smród od Giereja SPŁYWA na Pana?”
„Gierej powinien być kiblowyn w miejskiej toalecie.”
„Gierej = TVN”

Ten wylew hejtu jednych przeraża – wtedy przestają komentować i się udzielać, innych śmieszy - jak mnie. Może inaczej, przyzwyczaiłem się do tego przez lata bycia publicystą i komentatorem. Nazywano mnie komuchem, platfusem, pisiorem, naziolem, faszystą, lewakiem, prawakiem, onucą, złodziejem każde „wyzwisko”, które państwo sobie wymyślicie prawdopodobnie już w moją stronę padło i to głównie z powodu tego, że ośmieliłem się skrytykować postępowanie partyjnych pupili tychże „wyznawców”.

Nasze życie polityczne zostało całkowicie spolaryzowane. Nie myślimy już w kategoriach dobra ogółu, nie myślimy w kategoriach czy coś wypada. W polityce wypada wszystko i mniej więcej wygląda tak, że w imię obrony i wsparcia własnej grupy politycznej jesteśmy (przepraszam, jesteście) w „internetach” gotowi napisać wszystko. Stajecie w obronie rzeczy, które są nie do obrony, albo przynajmniej w czysto ludzkim aspekcie, nie powinny być w żaden sposób bronione. Taki fanatyzm wydaje się świetnym rozwiązaniem dla partii politycznych, ale przyjrzymy się temu bliżej:

partie polityczne zrobiły z Was swoich zakładników, swoje własne sekty polityczno-religijne, które mówią: my jesteśmy prawi, a wy jesteście nieprawi (bo jesteście lewi), jesteśmy patriotami, a tamci zdrajcami. Zwykle ciężko powiedzieć co było wcześniej: jajko czy kura. Tym razem jednak stanowczo można stwierdzić, że było to świadome działanie partii politycznych na zbudowanie sobie grona „wyznawców” – bazy politycznej, która zawsze na nich zagłosuje i dzięki której zawsze będą w polityce i blisko jej fruktów. Wydawać by się mogło, że to przyniosło partiom same korzyści. Śmiem jednak twierdzić, że nie do końca. Dostrzegam jak bardzo role się odwróciły, jak bardzo politycy zaczęli ulegać presji swoich wyznawców. Coraz częściej to ogon merda psem… Obserwuję polityków z różnych partii, i o ile wcześniej najtwardszy elektorat „wyznaniowy” był elementem marginalnym, istotnym jako trampolina wyborcza, o tyle teraz stał się on elementem dominującym. Partie polityczne dziś już nie potrafią ignorować pretensji swoich „wyznawców”, to po prostu nie wchodzi w rachubę. W efekcie zamykają się w swoich grupach docelowych i doświadczają szklanych sufitów poparcia społecznego, które bardzo ciężko rozbić. Obserwujemy to w trakcie trwających kampanii.

Szklane sufity partyjnego poparcia są pierwszym efektem tej sytuacji. Trzymanie się narracji twardo-betonowych zniechęca wyborców rozsądku – środka, którzy poszukują jakiejś wartości w ofertach politycznych, poszukują rozwiązań problemów, a nie tylko kontestacji przeciwnika. Im nie wystarcza to, że nie jest się tą inną znienawidzoną ekipą. Najtwardszy, betonowy zwolennik jest w stanie sobie wytłumaczyć prawie wszystko i np. takim zwolennikom PO wystarczy, że PO nie jest PiSem i na odwrót. Co śmieszniejsze, obie grupy działają tak samo, opierają się o te same mechanizmy i oskarżają tych drugich o to, co sami praktykują. I oczekują od swoich polityków, że będą ostrzy jak brzytwa i coraz bardziej zajadli. Bardzo trudno partiom, które by chciały poszerzyć bazę wyborców obejść ten mechanizm. A to ci „wyznawcy”, uważają się za "krew z krwi" swoich formacji. 

Warto tu uświadomić Wam – betonowym wyborcom jedną rzecz. To Wy zamknęliście swoje partie pod kopułą szklanych sufitów poparcia. To Wy stworzyliście im te sufity. To Wasze narracje - sekciarskie zaklęcia spowodowały, że cześć wyborców patrzy na te partie jak na czysty obciach. I to Wy nie pozwalacie dziś swoim partiom wygrywać wyborów. Z jednej strony oczekujecie od nich skuteczności i jesteście przeświadczeni, że oni są wybrańcami i mają rację. Z drugiej strony nie pozwalacie im się rozszerzyć na wyborców środka. Nie pozwalacie swoim politykom zaoferować innym narracji umożliwiającej choćby godną zmianę poglądów: ten co Was nie popierał musi zostać upokorzony. Z kolei politycy trzymają się tych plemiennych narracji, bo walcząc o reelekcję muszą zdobyć więcej głosów niż … partyjny kolega. Schlebiają swoim „wyznawcom”, bo tylko ich głos na formację jest pewny. W efekcie partie zamiast szukać wyborców środka stają się jeszcze bardziej wsobne, bazują na tych przekonanych. Następuje rozdźwięk pomiędzy potrzebami partii – poszerzenie bazy, a potrzebami poszczególnych polityków. O ile partia potrzebuje narracji poszerzającej bazę wyborczą, która owszem, uwzględni plemienny elektorat (i tak nie ma gdzie uciec) to jej politycy schlebiając swojemu „plemieniu” ograniczają możliwości swojej partii. Pal licho gdyby to był tylko ten mechanizm, ale pojawia się kolejny. Wszyscy zaczynają wierzyć w swoją propagandę, narrację i „posłannictwo boże”. Od liderów, poprzez politycznych rzemieślników, na sztabach wyborczych kończąc. Wszyscy wzajemnie sobie schlebiają i spijają sobie z dziubków, ten najbardziej betonowy przekaz eliminuje jakiekolwiek przejawy racjonalnego, szerszego myślenia. W konsekwencji nikt nie jest w stanie zaproponować nic nowego, poza utwardzaniem przekazu do już przekonanych. Obserwujemy to w tej chwili u wszystkich partii i ich elektoratów.

Pracując ciągle na tych samych danych partie nie są w stanie wygenerować nowej wartości, która by przyciągnęła kogoś więcej niż tych, co już na nich głosowali. Jest to pułapka, w którą wpadła cała polska scena polityczna. Klincz, w którym w tej chwili się znalazły partie polityczne polega tylko i wyłącznie na tym, że buduje się jak największą bazę wyznawców i demobilizuje wyznawców przeciwnika.

I oczywiście, możemy sobie dywagować, czy tym czy owym to wystarczy przy takiej czy innej konfiguracji sejmowej do rządzenia. Problem polega jednak na tym, że Wy drodzy „plemieńcy” nie oczekujecie w tej chwili żadnych ofert wyborczych od swoich pupili. Żadnego nowego układania państwa - Wy oczekujecie w tej chwili tylko i wyłącznie emocji, dzięki którym będziecie mogli opluć tych drugich i poczuć się lepszymi. Dzięki którym będziecie mogli wykazać swoją wyższość, teoretyczną oczywiście, bo na pewno nie praktyczną, w myśleniu o Polsce, o tym kto jest patriotą, a kto nim nie jest. Pocieszę Was jednak. Wszyscy jesteście dla siebie patriotami - jesteście patriotami własnych partii, to na pewno, ale czy … no właśnie.

Paradoksalnie, dziś wszystko zależy od symetrystów, wyborców środka, bowiem dziś obydwa bloki polityczne dysponują mniej więcej równym poparciem i poszerzenie tego poparcia będzie zależało od tego na kogo ci niezdecydowani, ten wzgardzany przez Was środek, Ci wredni symetryści postawią krzyżyk na karcie. Gra idzie o to, który blok wyborczy jest dla nich mniej "obciachowy", bo oni wiedzą, że nikt tu nie proponuje poszukiwanych racjonalnych rozwiązań.

Teraz Wy wszyscy - „wyznawcy” zastanówcie się: czy pisząc takie komentarze pod postami ludzi, których nie znacie, którzy mogą mieć wątpliwości, uważają, że można coś zrobić lepiej, że można coś zrobić inaczej, nie wybrali waszego plemienia, nie są wyznawcami, ale zadają pytania, są dociekliwi, czy Wy „wyznawcy”, czy Wy, politycy danych formacji politycznych opluwając ich w ten sposób pomagacie własnym partiom w wyborach czy wręcz odwrotnie? Czy obrażając symetrystów, ludzi środka obieracie drogę do Waszego zwycięstwa? 

Z tym pytaniem chciałbym Was dziś zostawić.

Data:
Kategoria: Polska

Mariusz Gierej

Mariusz Gierej - https://www.mpolska24.pl/blog/mariuszgierej

Dziennikarz, publicysta ...
"Przemoc nie jest konieczna, by zniszczyć cywilizację. Każda cywilizacja ginie z powodu obojętności wobec unikalnych wartości jakie ją stworzyły." Nicolás Gómez Dávila.

Komentarze 0 skomentuj »
Musisz być zalogowany, aby publikować komentarze.
Dziękujemy za wizytę.

Cieszymy się, że odwiedziłeś naszą stronę. Polub nas na Facebooku lub obserwuj na Twitterze.