Rośnie spożycie… alkoholu

Oczywiście nie wszyscy piją wódkę (39%), najczęściej pijemy piwo (53%), najrzadziej wino (8%). Dla porównania 53 butelkom wódki (rocznie) odpowiada 475 butelek piwa i 120 butelek wina.

Wróciliśmy w tych statystykach do poziomu z drugiej połowy lat siedemdziesiątych. Bezpośrednie powody są nieco inne niż 40 lat temu, ale za sięganiem po alkohol - zdaniem terapeutów - zawsze stoi jakiś lęk.

Szczególnie niepokojące jest tak duże spożycie alkoholu w najmłodszej grupie - 15-19 lat. Do 25. roku życia kształtuje się otoczka mielinowa w obszarze kory przedczołowej ludzkiego mózgu. Alkohol podobnie, jak nikotyna, uszkadza tę tworzącą się mielinę, co wpływa negatywnie na pracę mózgu.

Złudne też jest mniemanie, że picie alkoholi o niższym „woltażu” jest bezpieczniejsze, bo mają one dużo większy potencjał uzależniający.

Coraz więcej piją i coraz częściej popadają w uzależnienie młode kobiety (18-39 lat), często z wyższym wykształceniem i pochodzące z dużych miast, podczas gdy problemy z alkoholem dotyczą w większym stopniu mężczyzn w wieku 30-49 lat, z małych miast i z niższym wykształceniem.

Jeśli nawet nie uszkodzimy sobie mózgu ani nie popadniemy w uzależnienie, to i tak trzeba pamiętać, że alkohol metabolizuje się w naszym organizmie do ciężkiej trucizny, jaką jest aldehyd kwasu octowego.

Wreszcie picie alkoholu to zjawisko społeczno-kulturowe. Każde spotkanie towarzyskie stanowi doskonały pretekst do spożycia alkoholu i to w stopniu znacznie przekraczającym objętości degustacyjne. Osoby odmawiające są niezbyt dobrze postrzegane towarzysko, a zwyczaj usilnego nakłaniania do picia to cecha niemal narodowa. Terapeuci zwracają uwagę właśnie na tę nieumiejętność odmawiania jako źródło problemu wielu uzależnionych.